NIEBEZPIECZNE ŚWIATŁA POD LUPĄ POLICJI. NOWE PRZEPISY I MANDATY DO 3000 ZŁ!

Cicha rewolucja na polskich drogach

Bez większego rozgłosu wchodzą w życie zmiany, które mogą kosztować kierowców niemało nerwów i pieniędzy. Chodzi o przepisy dotyczące oświetlenia w pojazdach, a konkretnie – o popularne wśród zmotoryzowanych modyfikacje reflektorów. Niewłaściwie dobrane światła mogą nie tylko narazić nas na nieprzyjemną kontrolę drogową, ale także na utratę dowodu rejestracyjnego i mandat nawet do 3000 zł.

Dla wielu kierowców może to być szok, bo jeszcze niedawno zmiana żarówek na jaśniejsze LED-y wydawała się niewinnym i praktycznym ulepszeniem. Tymczasem okazuje się, że takie „ulepszenie” w świetle obecnych przepisów jest często po prostu nielegalne.

Oślepiające światła – zmora polskich dróg

Każdy z nas zna to uczucie: jedziemy wieczorem spokojnie trasą, a tu z naprzeciwka nadjeżdża auto, które świeci jak reflektor stadionowy. Oślepienie, utrata widoczności, stres. Według danych Instytutu Transportu Samochodowego aż 98% polskich kierowców przynajmniej raz w tygodniu doświadcza oślepienia przez światła innych pojazdów. W większości przypadków winowajcą nie są jednak fabryczne reflektory, a nielegalne zamienniki – tzw. retrofity LED montowane w miejsce klasycznych żarówek halogenowych.

Niektórzy właściciele aut, chcąc poprawić widoczność, wymieniają żarówki bez konsultacji z mechanikiem, nie mając świadomości, że w ten sposób łamią prawo. A prawo – jak to prawo – nie zna litości.

Co dokładnie się zmienia?

Zmiany dotyczą przede wszystkim sposobu kontrolowania pojazdów pod kątem legalności zastosowanych źródeł światła. Policja zapowiada częstsze i bardziej szczegółowe kontrole drogowe, z naciskiem na oświetlenie. Szczególnie bacznie sprawdzane będą pojazdy z nietypowym lub zbyt intensywnym światłem.

Warto wiedzieć, że zgodnie z obowiązującymi przepisami, w reflektorach można stosować wyłącznie żarówki, które mają homologację i są zgodne z konstrukcją lampy. Innymi słowy – jeśli producent przewidział żarówkę halogenową H7, to nie wolno jej zastępować LED-em, który nie spełnia norm homologacyjnych.

Zdarza się, że kierowcy, kierując się chęcią oszczędności lub poprawy widoczności, montują LED-y zakupione przez internet, nie zdając sobie sprawy, że to może być początek poważnych kłopotów.

Kary mogą być bolesne

W przypadku stwierdzenia nieprawidłowości podczas kontroli drogowej, policjant ma prawo zatrzymać dowód rejestracyjny pojazdu. Właściciel auta dostanie też nakaz przywrócenia lamp do stanu zgodnego z przepisami, a na koniec będzie musiał ponownie przejść badanie techniczne. Wszystko to oczywiście na własny koszt.

Mandat? Może wynieść od 100 do nawet 3000 zł, w zależności od skali wykroczenia i oceny zagrożenia dla innych uczestników ruchu. A to już potrafi mocno nadszarpnąć domowy budżet.

Znam przypadek znajomego z Dolnego Śląska, który po wymianie świateł na LED-y za kilkadziesiąt złotych dostał mandat na 1500 zł i musiał wrócić do oryginalnych żarówek. Cała operacja „poprawy widoczności” kosztowała go ponad 2000 zł – i dużo stresu.

Jest światełko w tunelu

Dobra wiadomość jest taka, że Unia Europejska dostrzega problem i powoli otwiera drzwi do legalizacji retrofitów LED. W Niemczech już teraz można montować niektóre modele zamienników – pod warunkiem, że posiadają odpowiednią homologację. Polska również przygotowuje się do wprowadzenia podobnych rozwiązań.

Jak informuje Instytut Transportu Samochodowego, do systemu homologacji wprowadzono już pierwsze kategorie żarówek LED, np. H11. Wkrótce mają do nich dołączyć kolejne. Kiedy to się stanie, kierowcy będą mogli legalnie korzystać z nowoczesnych źródeł światła – ale tylko tych, które spełniają wszystkie wymagania.

Na razie jednak, jeśli chcemy uniknąć kary, lepiej zrezygnować z samodzielnych modyfikacji i trzymać się oryginalnych, zatwierdzonych przez producenta rozwiązań.

Dlaczego to takie ważne?

Bezpieczeństwo na drodze to nie tylko kwestia przepisów, ale także wzajemnego szacunku. Oślepianie innych kierowców to realne zagrożenie – może doprowadzić do wypadku, kolizji, a nawet tragedii. Światła samochodu powinny oświetlać drogę, a nie razić innych w oczy.

Pamiętam sytuację, gdy jadąc z dzieckiem nocą przez wieś, nagle zza zakrętu wyjechał samochód z nienaturalnie jasnym światłem. Przez chwilę kompletnie nic nie widziałam – zjechałam na pobocze i dopiero po chwili odzyskałam orientację. To mogło skończyć się naprawdę źle.

Dlatego warto zadbać o to, by nasze auto nie tylko dobrze świeciło, ale świeciło mądrze – zgodnie z przepisami i z poszanowaniem innych użytkowników dróg.

Lepiej zapobiegać niż płacić

Przed każdą zmianą w oświetleniu pojazdu warto zapytać specjalisty. W stacjach kontroli pojazdów lub u zaufanego mechanika dowiemy się, czy planowana modyfikacja nie łamie przepisów. Możemy też sprawdzić numer homologacji żarówki, porównać go z wymaganiami producenta lamp i upewnić się, że wszystko działa tak, jak powinno.

To może wydawać się przesadne, ale lepiej poświęcić godzinę na sprawdzenie detali niż później płacić grzywnę, wymieniać elementy na nowe i walczyć z urzędami o zwrot dowodu rejestracyjnego.

Podsumowanie: co warto zapamiętać?

Zmiany w przepisach to sygnał, że władze zaczynają traktować sprawę oświetlenia bardzo poważnie. Dla nas, kierowców, to moment, by spojrzeć na własny samochód z większą uwagą. Czy nasze światła są zgodne z homologacją? Czy nie oślepiamy innych? Czy nie kusimy się na szybkie i tanie zamienniki bez odpowiednich atestów?

Światła to nie tylko kwestia widoczności – to także odpowiedzialność. A za brak odpowiedzialności można dziś zapłacić naprawdę wysoką cenę. W dosłownym sensie.

Dodaj komentarz

POLSKA TUTAJ
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.